16:03

Nic nie musisz, wszystko możesz. Jeśli chcesz.

Jest taka prosta rada możliwa do natychmiastowego zastosowania: spróbuj się uczulić na czasownik muszę i w każdej sytuacji, kiedy wydaje ci się, że musisz, zastąp go czasownikiem chcę.

A teraz pomyśl, czy rzeczywiście musisz ostatni raz w tym sezonie skosić trawnik, czy też chcesz? Czy musisz napisać ten raport dla potrzeb działu, czy po prostu chcesz? Czy musisz iść na spacer, a może warto i chcesz?


Zbyt ortodoksyjne trzymanie się tej techniki może doprowadzić do zlekceważenia naturalnego harmonogramu przyrody albo harmonogramu prac drukarni. Bo zdarza się radykalnie nie chcieć. Ale najczęściej uwolnienie się od całkowicie subiektywnego poczucia przymusu odblokowuje naszą wolę, energię, wenę. To buduje nasz dobrostan, sprawia, że pozbawieni przymusu presji zupełnie inaczej postrzegamy świat i działamy w nim, zawodowo, prywatnie, społecznie.

Oczywiście, gdyby sprawa z chceniem i niechęcią była aż tak prosta, nie byłaby potrzebna ani psychologia w ogóle, ani psychiatria, ani też powszechne i odwieczne – od filozoficznych po medyczne – dociekania na temat związków duszy i ciała.

Niechcenie bowiem może przybrać postać katastrofalną, kliniczną, może być paraliżem woli, z wolą życia włącznie, słowem – może być depresją. Ale wtedy jej źródłem jest nie tyle nasz sposób myślenia i odczuwania, ile czysto fizyczny niedostatek odpowiednich substancji w mózgu.

Dlatego tym razem pytanie, które spina większość moich wpisów na #Linkedin, brzmi: za co odpowiada dusza, a za co ciało? Próbujemy, zastanawiając się nie tylko nad problemem woli i motywacji, zbadać prawdziwość porzekadła: w zdrowym ciele zdrowa dusza, a może raczej: w zdrowej psychice mniejsze ryzyko choroby (albo przynajmniej większa szansa na wyzdrowienie).

Zagadki działania ludzkiego mózgu, jakże często nieracjonalnego i nieprzewidywalnego, wydają się dziś łatwiejsze do rozwiązania, bo przecież są do pomocy tak wyrafinowane narzędzia jak na przykład tomograf.

Dzięki nim jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wiele interesujących pytań: dlaczego człowiek się śmieje z absurdalnych dowcipów albo jak nakręcić spot reklamowy, który – nawet zignorowany – wwierci się w ludzką pamięć.

A jaką radę od owej mocarnej psychologii otrzymujemy w sprawie zasadniczej, z gruntu filozoficznej: jak być szczęśliwszym? Podobno nic wielkiego nie musimy robić. Wielu do poczucia się znacząco szczęśliwszym całkowicie wystarczy skoszenie przywołanego trawnika, o ile tego chcemy, a nie musimy to zrobić.