16:57
Bądźcie konfliktowi, bo kreatywność rodzi się z konfliktu idei
Aby zacząć być kreatywnym, trzeba przestać myśleć utartymi torami. W tym być może tkwi źródło powszechnego dziś przekonania, że unifikując sposoby myślenia i rozwiązywania problemów, nauczyciel, czy szerzej – szkoła ogranicza kreatywność uczniów.Gdy czasem widzę krążące po Internecie zdjęcia ocen zadań domowych czy klasówek, gdzie dziecko doszło do prawidłowego rozwiązania, ale inną drogą, niż pokazano mu w klasie, za co zostało ukarane obniżeniem oceny, jestem w stanie się zgodzić, że są na tym świecie nauczyciele, którzy ze skóry wychodzą, by produkować ludzi odtwórczych, a nie twórczych.
Co to w ogóle jest kreatywność? Warto byłoby wiedzieć, skoro podobno jest tak wysoko ceniona we współczesnym świecie, o czym mają nas przekonywać biografie Stevena Jobsa i innych guru z Krzemowej Doliny. Opowiadała mi swego czasu, pewna zagraniczna specjalistka od zasobów ludzkich, przygodę z życia swego wziętą, jak to na międzynarodowych warsztatach kompetencyjnych uczestnicy podzieleni na grupki narodowe dostali za zadanie zbudować akwarium z klocków.
Klocków było nieco za mało, zadanie wcale nie było trywialne, a na jego wykonanie dostali tylko kilka minut. Zespół polski zmieścił się w minucie, potwierdzając wszystkie stereotypy na swój temat, zawarte w słynnej serii dowcipów „o Polaku, Rusku i Niemcu”, którymi pocieszaliśmy swe serca pod trzepakiem w zamierzchłej przeszłości, gdy jeszcze istniały trzepaki.
Polacy wzięli bowiem woreczek foliowy, w którym były klocki (inne grupy w ogóle nie zwróciły na niego uwagi), nalali doń wody, do środka włożyli jeden różowy klocek w charakterze rybki i całość zapięli dokładnie tak, jak wcześniej był zapięty woreczek z klockami. Rzecz stała i się nie rozlała, a w dodatku było w niej „życie”. Aczkolwiek, czy to było „wytworzenie nowego, użytecznego produktu” (jak zdefiniował kreatywność w 2003 roku Michael Mumford, jeden z liderów tematu na niwie psychologii i nauk o poznaniu)? Cóż, jakie zadanie, taka i kreatywność w jego rozwiązywaniu.
Co ciekawe, sam termin „kreatywność” bynajmniej nie jest ani odwieczny, ani podstawowy (jak np. świadomość czy nawet inteligencja) i został „ulepiony” przez Alfreda Northa Whiteheada w roku 1927 podczas jednego z wykładów na Uniwersytecie w Edynburgu. Co niewielu dziś pamięta, gdyż termin zrobił tak gwałtowną i oszałamiającą karierę, iż mamy wrażenie, że był z nami od zawsze.
Oczywiście rzecz cała, czyli kreatywność – jest mierzalna, ma swoje psychologiczno-kognitywne testy, ma własne współczynniki i wyznaczniki. Ma też u swego podłoża liczne i konkurujące ze sobą teorie, a to nieświadomej inkubacji (dającej niejako szansę Muzom, by zadziałały), a to interakcji wiedzy jawnej z niejawną (podświadomą) w naszym umyśle. Istnieje też wreszcie teoria dialektyczna, która przyjmuje, że kreatywność pojawia się na granicy między chaosem a porządkiem w naszym umyśle, żeby wymienić tylko najpoważniejsze teorie tego, jak to się dzieje, że bywamy twórczy.
Zamiast testów na inteligencję mamy tu np. „test of creative imagination” (test twórczej wyobraźni), gdzie uzyskujemy psychometrycznie współczynnik TCI, który jest dość świeżej daty, powstał bowiem w XXI wieku.
Test ten obejmuje swoją dociekliwością dwie domeny osobowości oparte na odrębnych formach uczenia się i pamięci: temperament (tj. nieświadomy składnik osobowości – asocjacyjnie uwarunkowane nawyki i reaktywność emocjonalna) i charakter (tj. samoregulujące się składniki osobowości – co ludzie robią ze sobą celowo i / lub twórczo). To właśnie on został wykorzystany przez uczonych dla ustalenia asocjacji: sekwencje DNA a kreatywność danego człowieka, a następnie do porównań genetycznych z szympansem bądź orangutanem. Na szczęście wypadł na naszą korzyść, i może właśnie ów fakt tłumaczy, dlaczego na czele naczelnych stoimy my, ludzie. Dzięki naszej kreatywności.
Dziś puryści „kreatywności” dbają bardzo, aby nie mieszać z nią innowacyjności. Kreatywność zatem nie musi być mierzona wysokością zysków patentowych, czy wyników implementacji badań naukowych, ani cenami na aukcjach dzieł sztuki nowoczesnej.
Z pewnością ma kreatywność coś wspólnego z wyobraźnią i to na jej katedrze (wyobraźni, nie kreatywności) w The London School of Psychology zaczęło się już w owym roku 1927 opracowywanie całej niezbędnej psychometrii – czyli testów i wskaźników, które miały obrazować, kto jest bardziej kreatywny. Jak to jednak bywa w dziedzinie psychologii, Europejczycy opracowują jakiś tekst, a potem „bawią się nim” Amerykanie. Dlatego początki kanonicznych „testów kreatywności” wiąże się z działalnością Joya Paula Guilforda na niwie Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Badacz ów metodami analizy statystycznej doprowadził do uznania kreatywności za odrębny aspekt ludzkiego poznania w stosunku do inteligencji wyrażonej poprzez IQ, do której była ona wcześniej zaliczana.
Praca Guilforda sugerowała, że powyżej progowego poziomu IQ (ok. 70) związek między kreatywnością a klasycznie mierzoną inteligencją zanika. Dziś w środowisku badaczy, a zwłaszcza „kołczy” kreatywności, Guilford to klasyczny dziaders. Nie ma co się jego pracami za bardzo przejmować, jako że jego model funkcjonowania kreatywności był oparty nadal jednotorowo o zdolności poznawcze i adaptacyjne jednostki, z pominięciem całego bogactwa jej osobowości, np. cech charakteru.
Liczne teorie kreatywności (skupione nad wielkim pytaniem: dlaczego niektórzy ludzie są bardziej kreatywni niż inni) badały tu różne aspekty. Według Jamesa „Mela” Rhodesa, zmarłego w 1976 roku amerykańskiego specjalisty od edukacji i twórczych zdolności, dominujące czynniki są zwykle określane jako „cztery P”: proces, produkt, miejsce (ang. place) i osoba (ang. person).
Skupienie się na procesie jest widoczne w podejściach poznawczych, które próbują opisać mechanizmy myślowe i techniki kreatywnego myślenia. Natomiast skupianie się na kreatywnym produkcie pojawia się zwykle w próbach psychometrycznego pomiaru kreatywności oraz w kreatywnych pomysłach przedstawianych jako udane memy.
Tu na marginesie warto wspomnieć, że nie chodzi o śmieszne memy w internecie, ale o najmniejsze jednostki informacji kulturowej (informacji przekazywanej poza genetycznie), analogicznie do genów, będących jednostką ewolucji biologicznej. Skupienie się na miejscu uwzględnia okoliczności, w których rozwija się kreatywność, takie jak stopnie autonomii, dostęp do zasobów i charakter opiekunów (nauczycieli). Twórcze style życia charakteryzują się niekonwencjonalnymi postawami i zachowaniami oraz elastycznością.
Skoncentrowanie się na naturze osoby kreatywnej uwzględnia ogólne nawyki intelektualne, takie jak otwartość, poziomy wyobrażeń, autonomia, doświadczenie, zachowania eksploracyjne i tak dalej. Tu właśnie ewentualnie rozważamy uwarunkowania genetyczne dla bycia mniej lub bardziej kreatywnym.
Tak, czy siak, ale nauka ma z tym wciąż spory problem i nie potrafi udzielić nam jednoznacznej odpowiedzi. Czy rodzimy się kreatywni, kumulując w sobie, przenoszone z dziada i pradziada zdolności, czy jednak kreatywnymi możemy się stać, choć wcale nie musimy, poprzez naukę, świadomy rozwój pewnych kompetencji i trening oraz raz jeszcze trening? Bo ten, jak powszechnie wiadomo, czyni mistrza. A może jedno i drugie, któż to, tak naprawdę wie…?
Na koniec moich rozważań i refleksji o kreatywności, poczęstuję Was cytatem z Kena Robinsona, niech w Was mądrze rezonuje: prawdziwa kreatywność pochodzi ze znalezienia swojego środka wyrazu, z bycia w swoim żywiole!
Warto, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, pełnych wyzwań wymagających nieszablonowych, skutecznych rozwiązań – wyposażyć siebie oraz swój zespół w praktyczną wiedzę z zakresu kreatywności, co do tego chyba wszyscy jesteśmy zgodni. Dlatego zapraszam do współpracy.
Dla firm i organizacji realizuję dwudniowy warsztat kompetencyjny, w efekcie którego dowiesz się jak efektywnie wykorzystywać wiedzę na temat kreatywności w kontekście psychologii wpływu i socjologii relacji. Pozwoli to rozwijać kompetencje potrzebne i przydatne w sprzedaży, obsłudze klienta, negocjacjach, zarządzaniu zespołem czy budowaniu trwałych i efektywnych relacji handlowych. Co ważne, szkolenie jest dofinansowywane 40% grantem OECD pozwalającym zrealizować je taniej. Zostaw w komentarzu pod tym artykułem krótką informację, a odezwę się do Ciebie i porozmawiamy o szczegółach współpracy. Pozdrawiam